Witajcie;)

Tak się złożyło, że ostatnio miałam urodziny... lubię to święto, jednak i tak uważam, że nie otrzymywanie, ale darowanie prezentów jest przyjemniejsze;) A najprzyjemniejsze zdecydowanie jest kupowanie prezentów dla innych...;) Ale tym razem ja zostałam obdarowana. Dziękuję za wszystkie prezenty, za te wcześniejsze, późniejsze, te osobiste i te przesłane pocztą:) Oczywiście podziękowania dotyczą pięknych życzeń itp. Dzięki temu, że prowadzę bloga -  jasne jest co kocham, więc wszystkie podarunki są boskie i jak najbardziej trafione;)

Storczyk  - uwielbiam te kwiaty i nigdy ich nie mam za dużo:)

Ten podoba mi się za oryginalny kolor.

 Napisy - wiadomo kocham je, tu są w wydaniu poduszkowym - bardzo mi się spodobały :)

Od razu znalazły swoje miejsce na narożniku w salonie.

A Wam kochani który prezent przypadł najbardziej do gustu? :)

Kochane moje,

Jest w moim domu takie pomieszczenie, które z racji kolorów ścian było nazywane "zielonym pokojem". Kolor ten to pozostałość, po poprzednich właścicielach :) Nic szczególnego się w nim nie znajdowało: stara kanapa i meblościanka podobna do tej poniższej na zdjęciu :

 Do tej pory pokój ten czwarty pełnił funkcję składziku, w którym trzymaliśmy nadmiar rzeczy zgromadzonych w domu. W końcu tak zagraciliśmy to pomieszczenie, że ciężko było przejść:) Kurtki, książki, buty, ubrania zimowe, moje akcesoria do pracy, wszystko było kładzione bez ładu i składu itp. Mogłabym tak wymieniać bez końca. Troszkę tych akcesoriów się nazbierało. W końcu pomyślałam, że warto odświeżyć ściany i  posegregować rupiecie, robiąc potrzebne półki i układając wszystko...

Początkowo miałam sporo energii, rzeczy wyrzuciłam na środek, czyściłam sumiennie i segregowałam. Potem zaczęły mnie  brać nerwy, bo jednak wymagało to więcej wysiłku i czasu niż mi się wydawało. (Ile rzeczy niepotrzebnych wyrzuciłam- po co to człowiek trzyma- sama nie wiem:):)) Wszystko to robiłam  właściwie nocami, jak mały szedł spać. 

Były chwile, że przeklinałam sobie pod nosem :" Porządków Ci się zachciało, mało masz zajęć....":)

Ale w końcu uff... w miarę to ogarnęłam.

( Zmieniamy także miejsce dotychczasowych drzwi, aby pokój był bardziej funkcyjny, ale ta część pomieszczenia jest jeszcze nie zrobiona)

Wymyśliłam sobie w głowie swój własny projekt, na ten składzik, narysowałam co i jak bym chciała: tanio i praktycznie, a pewien pan Piotr- stolarz wykonał owe zadanie tworząc całkiem nowe "regały", wieszaki, półki itp. Zabudowałam całą możliwą przestrzeń:)

A stare meble udało mi się sprzedać:)

I tak powstał mój składzik- garderoba w białym, uporządkowanym wydaniu:

Okno już widzieliście;) 

A oto reszta :

Mam nadzieję, że już niedługo będę mała drzwi w tym pomieszczeniu... dokończę malowanie, wysprzątam wszystko dokładnie i dopieszczę drobiazgami:) Ale i tak jestem zadowolona, że te wszystkie rzeczy leżące niechlujnie, znalazły swoje miejsce i jest w końcu PORZĄDEK:)

ŚCISKAM WAS :*

Dzień dobry,

Jak widać w moich ostatnich postach sporo leniuchowania i objadania się pysznościami:) Swoje prace wnętrzarskie odstawiłam na jakiś czas na bok. Ale powolutku biorę się do roboty konkretnie. Już kończę swoją segregacje rzeczy w naszym składziku - garderobie. Musicie uwierzyć mi na słowo... że to już ostatnie metry do mety:) Nawet mąż  przyniósł mi ze strychu jakieś stare koszyki wiklinowe z pytaniem czy nie chciałabym ich przemalować. Pewnie! - pomyślałam. Koszyków nigdy nie za dużo, szczególnie jak się ma tyle szpargałów co ja.

Prostokątny przemalowałam szybko, bo brakowało mi gazetnika na moje ukochane wnętrzarskie czasopisma.

 Póki co, ogarnęłam okno w opisywanym powyżej pomieszczeniu. Niby nic a jednak... 

Ściągnęłam zielone (!!!) firanki:) i zabrałam stare fioletowe doniczki:) eheh. Wyobraźcie sobie jak, takie połączenie kiczowato wyglądało:)

 Pomyślałam, że nawet w takim ciut gospodarczym pomieszczeniu może być delikatnie, biało i z klasą:)

 Dlatego stworzyłam tę małą aranżację na oknie.

Zawiesiłam lekką firaneczkę z oryginalnym nadrukiem w stylu shabby chic. 

Poukładałam troszkę drobiazgów na parapecie - łącznie z moim nowym "gazetnikiem".

A tak moje okienko "składzikowo - garderobiane" prezentuje się w całości. Od razu jaśniej we wszystkich kątach. Nie bez przyczyny biały kojarzy nam się z  czystością, niewinnością i beztroskim wiekiem dziecięcym:)

 Chciałam wprowadzić taki element dekoracyjny, żeby nawet zwykłe pomieszczenie z samymi półkami czy wieszakami nie przypomniało starej spiżarni:).

***

Ja pędzę porządkować dalej;) A wy... korzystajcie z wakacji za mnie:)

Wspaniałe są wasze posty z wyjazdów;)

Całuję!

Kochane moje, 

Jak radzicie sobie z upałami? Ja jestem w trakcie porządków w domu, segregowanie rzeczy, dokumentów itp. Dobry moment sobie znalazłam, nie? ah;) Zaczęłam i teraz nie za bardzo chce mi się skończyć, ale o tym w następnym poście... :):):)

***

Póki co podczas zakupów wczoraj w netto wypatrzyłam zwykłą drewnianą tackę za 14 zł. Potrzebowałam takiej na stół w kuchni. Chciałam tam trzymać dzbanek z wodą, przyprawy, czy talerzyk ze słodkościami na przekąskę:).

 Taki dodatek jest niezwykle praktyczny, wspaniale się sprawdza, gdy chcę zabrać jakieś smakołyki na balkon, lub na trawkę w ogrodzie. Postanowiłam ją przemalować.Od razu pod pędzel wpadła moja stara, surowa, również drewniana cukiernica, która przestała się już fajnie prezentować.

Nie tracąc czasu przygotowałam małą aranżację na stole wykorzystując tacę... Jednak patrząc przez okno pomyślałam, że warto wziąć smakołyki i pocieszyć się chwilą wytchnienia pod gołym niebem. 

Tak też zrobiłam...

Dzisiaj mój nabytek został połączony z bezą i  kolorem jagodowym:)

Szkoda, że ludzie nie urządzają takich pikników i uczt na zewnątrz tak często jak np. w czasach Ani z Zielonego Wzgórza:) hehe
Wtedy pięknie przygotowane, umówione podwieczorki były na porządku dziennym;)


***
Trzymajcie za mnie kciuki, żebym dokończyła porządki, zanim mnie upał i Czaruś wykończą :):):) 

Dziękuję za milutkie komentarze!

Dzień dobry :)

Taka pogoda to aż grzech siedzieć i dekorować w domu:) Swoje pomysły zabrałam dziś na zewnątrz urządzając piknik "na miętowo" - z racji tego, że kolor ten kocham nad życie;). Przeczytałam nawet, że odcienie "miętowej" zieleni kojarzą się ze świeżością, powodzeniem i zadowoleniem. Także wszystko pasuje mi idealnie.

***

Chciałam Wam dziś powiedzieć, że szukałam długo czegoś, co mogłoby być moim "koszem" piknikowym,a jednocześnie będzie bardzo tanie i będzie można wykorzystać to później jako dekoracja:) Wymagająca jestem, co:)?

 Ciężko było... z typowymi koszami piknikowymi dałam sobie spokój, bo były bardzo drogie... Ale w końcu po długim czasie ( bo wakacje już troszkę trwają:)) znalazłam torbę KOSZ i jeszcze w kolorze mięty za niecałe 20 zł... Bardzo się ucieszyłam, bo jest pakowna, wszystko w niej zmieściłam na ucztę, a także cudnie się komponuje na wieszaku w przedpokoju. Jest moją letnią dekoracją....

Pogoda dopisała, także można było dziś wypoczywać w świeżym klimacie :

Oczywiście na pikniku nie mogło zabraknąć, oprócz miętowych dekoracji, prawdziwej mięty. 

Woda z cytryną, miętą i lodem to mój hit na takie gorące dni:)

Karafkę zdobyłam za kilka złotych w Tesco. A miętowe rurki są od  www.scandidecor.pl :)